fatalny koniec roku 2011

Jakoś jesienią często nachodziła mnie refleksja, że jest bardzo dobrze, bo od paru lat zdrowie względnie mi dopisuje – dopada mnie atak korzonków, co najwyżej mam jakiś kłopot z gardłem. W sumie są to sprawy, które załatwia się najwyżej w pięć dni (zastrzyki, antybiotyk). No i okazało się, iż to była jakaś cholernie mroczna zapowiedź … Czytaj dalej fatalny koniec roku 2011